Rośliny - cenne żródło leków.

Dołączył: 01 Mar 2006

25 procent stosowanych obecnie leków pochodzi w całości lub częściowo ze związków chemicznych występujących w roślinach. Większość badań nad roślinami leczniczymi ma na celu wyodrębnienie substancji czynnych. Typowym przykładem jest pozyskiwana z kory wierzby białej salicyna, będąca pierwowzorem syntetycznej aspiryny. Po wyodrębnieniu takich związków można je zacząć podawać w odpowiednich i bardziej precyzyjnych dawkach. Ale wyodrębnienie sybstancji czynnych ma swoje minusy. Po pierwsze, tracimy inne składniki zawarte w tej samej roślinie, mogące miec właściwości odżywcze bądź lecznicze, a po drugie, niektóre drobnoustroje chorobotwórcze uodporniły się na leki. Przykladem może być chinina - pozyskiwana jest z kory drzewa chinowego. Wprawdzie chinina niszczy olbrzymi procent zarazków malarii, ale te których nie zniszczy, bardzo szybko się namnażają.

Dołączył: 02 Mar 2006

w tym momencie na świecie nie jest problem wyprodukować skuteczny lek na malarie tylko by lek ten był na tyle tani by przeciętnego mieszkańca Afryki było na niego stać.
Największym przeciwnikiem w walce z malarią jest to że część chorych których stać na rozpoczęcie leczenie często nie mają środków na ukończenie leczenia. Zarazki malarii poszczute zaledwie chininą uodparniają się na nią. Sytuacje tą potęgują tak zwani "znachorzy" którzy "leczą" ludzi lekami 4 jakości i z reguły nie mają zielonego pojęcia o działaniu leków które podają. (proszę ich nie mylić ze specjalistami takimi jak zielarz) Ktoś im te leki sprzedaje i póki będą tacy ludzie to nie mamy zbyt wielkich szans że choćby najdoskonalsze leki wymazały z oblicza ziemi choroby pokroju malarii.

Warto napomknąć że tak zwane państwa rozwinięte nie widzom problemu przecież dotują różne przedsięwzięcia szkoda tylko że koszt zakupu siatki na moskity nawet po dotacjach wynosi 2$ (zysk tego mizerniutki a efekt żaden) a to zdecydowanie za dużo dla tamtejszej ludności...